Opieka naprzemienna
To bardzo dojrzałe słowa 8 letniego syna klientki. Klientka już podczas pierwszej wizyty w kancelarii zaznaczyła, że oczekuje nie tylko przeprowadzenia jej rozwodu, ale również pomocy w sporządzeniu dokładnego planu na najbliższe kilkanaście lat życia. Planu, na co? Na dzielenie opieki nad ich małoletnim synem pomiędzy nią a jej mężem. Klientka zaznaczyła, iż pomimo żalu do męża z powodu rozpadu ich małżeństwa, syn podał jej „tytułowy”, argument przemawiający za zastosowaniem planu wychowawczego, wobec którego nie mogła przejść obojętnie. Z perspektywy prowadzonych spraw muszę przyznać, że to nie zdarza się często. Jest co prawda coraz więcej takich spraw, ale to dosłownie przestrzeń ostatnich 2 lat. Jak zapewne już się Państwo domyślacie dzisiejszy wpis dotyczy opieki naprzemiennej.
Pojęcie opieki naprzemiennej najtrafniej zobrazuje Państwu fragment Wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku z dnia 2 lutego 2017 r. III SA/Gd 1102/16:
„Opiekę naprzemienną” należy wiązać z sytuacją, w której z orzeczenia sądu bądź np. rodziców wynika, że rodzice rozwiedzeni sprawują opiekę nad wspólnym dzieckiem na przemian, w mniej więcej równych, powtarzających się, następujących po sobie okresach i że obojgu rodzicom pozostawiono władzę rodzicielską. Wiąże się to – w konsekwencji – z faktycznym zamieszkiwaniem dziecka z obojgiem rodziców – na przemian. Koniecznym dla uznania opieki naprzemiennej jest natomiast ustalenie względnie równego podziału.
Niewątpliwie do wzrostu popularności tej „instytucji” przyczyniła się zmiana w stanie prawnym, dotycząca wykonywania władzy rodzicielskiej. Kiedyś sąd orzekał, któremu z rodziców powierza władzę rodzicielską nad małoletnim dzieckiem, równocześnie ograniczając tę władzę drugiemu rodzicowi, najczęściej do współdecydowania w istotnych sprawach dziecka (np. wyjazd za granicę, wybór szkoły, leczenie). Obecnie problem ten przedstawia się inaczej. Sąd może w wyroku orzec pełnienie władzy rodzicielskiej dla obojga rodziców, najprościej rzecz ujmując „nic nikomu nie ograniczając”. Wcześniejsza praktyka mogła być krzywdzące dla wielu rodziców, bo z góry jednemu z nich ograniczano władzę bez względu na relacje i więź z dzieckiem. Dziś sąd nie musi już stosować powyższego rozwiązania, oczywiście ograniczenie władzy rodzicielskiej jednemu z rodziców jest bardzo powszechne, ale nie jest już normą.
Klientka przyszła do kancelarii nie tylko po to, aby przeprowadzić jej rozwód ale także po to, aby pomóc jej ustalić plan wychowawczy. Zacznijmy od tego, że opieka naprzemienna jest możliwa tylko i wyłącznie wtedy, kiedy rodzice są w stanie dojść do porozumienia jak mają się kształtować ich kontakty z dzieckiem/dziećmi. W innych przypadkach ta instytucja nie ma zastosowania! To jak opieka będzie sprawowana powinno być zawarte w planie wychowawczym, który przedstawimy przed sądem. Plan powinien być sporządzony skrupulatnie i z jak najwyższą dokładnością, co pozwoli unikać konfliktów na tle opieki, nawet na przestrzeni lat. Bardzo często przy sporządzeniu takiego planu obecny jest mediator. W tej konkretnej sprawie mąż klientki przyszedł do mojej kancelarii na spotkanie razem ze swoim pełnomocnikiem i taki plan został przez nas spisany z wyszczególnieniem świąt, weekendów, najważniejszych wydarzeń zarówno w życiu dziecka jak i rodziców.
Co dalej? Sąd orzekając rozwód, zapozna się z przedłożonym planem wychowawczych i jeżeli będzie on sporządzony zgodnie z dobrem dziecka przychyli się do niego. Sąd również oceni, czy ten plan nie będzie przyczyną do narastania konfliktów pomiędzy byłymi małżonkami. I właśnie o konfliktach wynikających z opieki naprzemiennej napiszę w kolejnych wpisach, dziś tylko dodam, że ta instytucja najwięcej emocji wywołuje w kontekście alimentów i kosztów utrzymania dziecka.
Na sam koniec oczywiście warto wskazać, że opieka naprzemienna ma również swoich przeciwników. Niejednokrotnie spotkałam się z opinią, że dziecko potrzebuje stabilizacji, jednego domu, biurka, łóżka… Ale zawsze w takich sytuacjach warto wskazać kontrargument, dziecko potrzebuje również obojga rodziców. Zatem jeżeli jest to możliwe, może warto „dogadać się” z żoną/mężem dla jego dobra. Konflikty i długie batalie sądowe dotyczące kontaktów z dzieckiem, nie dają dziecku tej stabilizacji, ani poczucia bezpieczeństwa.